Tam Lin translated to Italian
- Language: Polish
- Translated by: Carthia
- Translated from: Dave and Toni Arthur
- Śliczna Małgosia przebiegła las zielony
I zerwała jeden kwiat
Wtem u jej boku stanął Tam-Lin młody
I rzekł ÑMałgosiu, zostaw go.î
- Jak śmiesz zrywać me kwiaty, pani,
Jak śmiesz łamać drzewa me
Jak śmiesz biegać w tych zielonych lasach
Nie pytając mnie
- Ten las zielony jest mÛj
MÛj ojciec dał mi go
I mogę zrywać sobie kwiatki
Nie pytając nikogo
- Wziął jej mlecznobiałą dłoń
W zielonym rękawie
I położył ją wśrÛd kwiatÛw
Nie pytając jej.
- A gdy pokazał jej swą wolę
Młoda Małgosia czuła wstyd
Rzekła ÑJeśli jesteś honorowy
Powiedz mi imię twe.
- Imię Tam-Lin, rzekł on
Nadała mi ElfÛw KrÛlowa
Długo nawiedzałem te lasy
Pragnąc twego pięknego ciała
- Więc nie zrywaj tego zioła, Małgosiu
KtÛre ma kolor szary
Ono zabije dzieciątko
KtÛre powstało z naszej zabawy
- Gdy byłem chłopcem dziewięcioletnim
MÛj wuj posłał po mnie
Bym z nim polował, jeździł
I był mu towarzyszem
- Byłem tak bardzo, bardzo zmęczony
Zasnąłem martwym snem
KrÛlowa ElfÛw przejeżdżała
I zabrała mnie.
- Dziś jest wigilia Wszystkich Świętych
DwÛr Elfinu przejeżdżać będzie
A ci, ktÛrych miłość ma zwyciężyć
Muszą skryć się na rozdrożu
- Drugi orszak, ktÛry przejeżdża
Odziany jest w szaty zielone
Jest to najważniejszy orszak
Bo w nim jedzie KrÛlowa
- I ja na mlecznobiałym koniu
Ze złotą gwiazdą w koronie
Jadę ja koło KrÛlowej
A ty musisz mnie ściągnąć na ziemię.
- Potem zacznę rosnąć w twych ramionach
Jak dziki i straszny potwÛr
Lecz trzymaj mnie mocno i nie puszczaj
Jam jest ojcem twego dziecka
- Wzięła rąbek sukni w dłoń
Opończę na ramię
I spieszy na rozdroża
Tak szybko jak umie
- Pierwszy orszak przejeżdżał
Słyszała dzwonienie uzd
I drugi orszak cały w zieleni
I Tam-Lin jako sam krÛl
- Ściągnęła go z białego konia
A on na ziemię spadł
A KrÛlowa ElfÛw krzyknęła głośno
Młody Tam-Lin zniknął, chłopcy
Młody Tam-Lin zniknął
- A potem zmienili go w jej ramionach
W wilka , potem w żmiję
Trzymała go mocno, w każdej postaci
By był jej dziecka ojcem
- Zmienili jego w końcu
W całkiem nagiego mężczyznę
Oblekła go w swą zieloną opończę
Jej miłość prawdziwa wygrała
- I wtem krzyknęła KrÛlowa ElfÛw
Bardzo rozgniewana
Ukradłaś mi najlepszego rycerza
Przy całym mym orszaku
- O, gdybym wiedziała Tam-Linie
To, co widzę tej nocy
Wypaliłabym twe szare oczy
I włożyła drewniane, Tam-Linie
I włożyła drewniane